sobota, 14 grudnia 2013

Co się działo w 2013 roku??

pinterest.com
Zaczynam powoli podsumowywać mijający rok... Poniżej możecie przeczytać co się u mnie działo w najważniejszych obszarach mojego życia. Jest kilka ważnych zmian i ważnych decyzji. Są też sprawy niedokończone i ciągle czekające na realizację....
A niedługo będą plany na następny rok - już nie mogę się doczekać tworzenia nowej listy noworocznych postanowień! 


Co się działo w 2013 roku:

Studia – skończyłam je wreszcie! Zarówno dzienne, jak i podyplomowe. Na dziennych obroniłam się na początku lipca, na podyplomowych – jeszcze nie… Ale mam już studia za sobą, z czego się na razie bardzo cieszę, bo ostatnie miesiące były bardzo ciężkie.

Praca – do października pracowałam w banku. Praca dalece średnia, ale dzięki elastycznemu grafikowi mogłam się samodzielnie utrzymywać studiując dziennie jednocześnie. W banku nauczyłam się dokładności, upierdliwości, a także poznałam sporo wspaniałych osób. Odeszłam po 14 miesiącach pracy tam, i to był naprawdę dobry moment, ponieważ atmosfera oraz warunki tej pracy zaczęły się pogarszać.  W październiku znalazłam moją pierwszą pracę na pełen etat, na dodatek w zawodzie i za przyzwoite pieniądze. Na ten moment jestem naprawdę zadowolona z tej pracy, odnalazłam się w zespole, wiele się już tutaj nauczyłam i ogólnie jest fajnie.

Rozwój – poległam na nauce angielskiego, jakoś mi to nie idzie. Odświeżyłam odrobinę ten język w obecnej pracy, bo używam go praktycznie codziennie. Ale czuję się bardzo niepewnie rozmawiając po angielsku, brakuje mi słownictwa i takiego luzu w komunikowaniu się. Jeśli chcę się dalej rozwijać w mojej obecnej firmie, dostać jakieś wyższe stanowisko, to dobra znajomość angielskiego jest w tym celu niezbędna… Jeśli chodzi o rosyjski, to również mam z nim kontakt codziennie (co mnie bardzo cieszy!), udzielam też korepetycji (ale tu się za bardzo językowo nie rozwijam, ponieważ uczę rosyjskiego od podstaw…). Powinnam więcej czytać, słuchać i rozmawiać w języku rosyjskim, bo nie chcę za jakiś czas bać się mówić (jak w przypadku angielskiego).

Związek – R. oświadczył mi się w maju, pod koniec przyszłego roku bierzemy ślub. Układa nam się wspaniale, chociaż widzę, że on już nie ma takiego błysku w oku i czasami ma mnie naprawdę dość… Ja z kolei nie zawsze czuję się atrakcyjna dla niego, ale to absolutnie nie jest jego wina… Takie tam moje szukanie dziury w całym...:P     
W październiku obchodziliśmy trzecią rocznicę naszego związku, znamy się już bardzo dobrze, a ja nadal miewam motyle w brzuchu! Ogólnie jest cudownie, jestem z R. bardzo szczęśliwa i cieszę się, że będę jego żoną!


Zdrowie – w ciągu ostatniego 1,5 roku sporo przytyłam – głównie przez źle dobrane tabletki antykoncepcyjne. Próbuję z tym walczyć, ale raz jest dobrze, a raz tragicznie. Ciężko. Mam za wysoki poziom cukru, podwyższone ciśnienie, z czym nigdy wcześniej nie miałam żadnych problemów. To jest moja największa porażka tegoroczna. Czuję się fatalnie.

Finanse – teraz jest ok., ale dopóki nie zmieniłam pracy było naprawdę ciężko. Wystarczało mi na utrzymanie, ale z trudem. Teraz jest spoko. Ale odkładam trochę na czarną godzinę i na nasz ślub. Od października mam nową tabelkę w Excelu, ustalam budżet na poszczególne wydatki, wszystko zapisuję i sprawdza się to świetnie! Odkładam na czarną godzinę, wakacje i suknię ślubną.

Mieszkanie – w maju wyprowadziliśmy się od naszych „cudownych” współlokatorów. Wynajmujemy kawalerkę. Nie jest to tak ładne mieszkanie jak poprzednie, ale jest niedrogo i jesteśmy tylko we dwójkę. Zmiana mieszkania wpłynęła na nasz związek i na każde z nas osobno bardzo pozytywnie. Nie ma spięć, stresów, często gościmy przyjaciół, czasami godzinami leżę w wannie. Jest bardzo przyjemnie i na luzie. To była jedna z najlepszych naszych decyzji w tym roku. W naszym obecnym mieszkaniu staramy się stworzyć przyjemny nastrój, chcemy aby było czyste i przytulne, żeby było idealnym miejscem na relaks. Wprowadziliśmy kilka zmian, kupiliśmy kilka rzeczy (tak naprawdę chcielibyśmy więcej zmienić, ale mamy ważniejsze wydatki niż inwestowanie w wynajmowane mieszkanie). Staramy się sprzątać naszą przestrzeń regularnie i małymi kroczkami. Zdarza się nam jednak zostawić zlew pełen garów na cały dzień, zarzucić nasz jedyny fotel stertą ubrań itp. Ale ogólnie to się naprawdę staramy!!

I tyle atrakcji :P  Najważniejsze zmiany to:
 Nowa praca
Oświadczyny R.
Nowe mieszkanie

Co się zmieniło we mnie:
Jestem odrobinę lepiej zorganizowana i zdyscyplinowana, lepiej gotuję, mniej czasu spędzam w Internecie.
Jestem też grubsza i brzydsza niż rok temu. Jestem bardziej ospała i zmęczona oraz mnie towarzyska.

Jeśli chodzi o moje zeszłoroczne noworoczne postanowienia, to w styczniu spisałam na początku plany na pół roku, a potem podsumowałam je tutaj:
następnie ustaliłam plan na resztę roku:
czyli:
  • Zmiana pracy
  • Piękno/Kobiecość
  • Odchudzanie


Udało mi się tylko zmienić pracę. Nadal jestem gruba (albo i grubsza niż w chwili gdy to postanawiałam) i czuję się naprawdę nieatrakcyjnie.

Znów nie udało mi się spełnić jednego z moich najważniejszych marzeń – nie osiągnęłam szczupłej sylwetki :/ .... 

Mimo to, uważam rok 2013 za bardzo udany!!!! Jestem mega szczęśliwa, mam (prawie) wszystko o czym marzyłam, wypełniłam większość noworocznych postanowień, wszystko idzie w dobrym kierunku i generalnie jest super :D

Życzę sobie i wszystkim, którzy tu zaglądają aby rok 2014 był dla nas jeszcze lepszy!!!!! 



Ślubny update, data ustalona, działamy! :) + co z kamerzystą?

Data ślubu ustalona. Zarezerwowaliśmy już salę i zespół. Ufff… udało nam się znaleźć fajny zespół, który przez zupełny przypadek miał wolny jeden termin w październiku 2014. Młodzi ludzie, pozytywnie zakręceni i zaangażowani w swoją robotę. Do tego m.in. świetny saksofonista, genialny gitarzysta i wokalista, w którego głosie się zakochałam. Mam nadzieję, że na moim weselu będą równie czarujący jak na tym, które widziałam na filmie… 

Teraz pozostało znalezienie fotografa i kamerzysty i musimy to zrobić jak najszybciej.  Fotograf na weselu jest w naszym przekonaniu bardzo ważny, nie zamierzamy na tej usłudze oszczędzać i w każdej wolnej chwili przeglądamy internetowe galerie i fora. Jeśli chodzi o kamerzystę, to sprawa nie jest do końca rozwiązana. Ja np. nie chcę kamerzysty na weselu, ale już R. chce, nasi rodzice również. Mnie ta kamera będzie stresować… Poza tym: kto potem ogląda te filmy? Wstępnie jednak ustaliliśmy, że kamerzysta będzie. Zgodnie stwierdziliśmy, że chcemy mieć podobny film do filmu z wesela naszych przyjaciół: był to taki film o weselu, prawdziwy reportaż, a nie zwykła rejestracja. Naprawdę świetnie się to oglądało. Skontaktowaliśmy się z firmą, która realizowała ten film, ale cena jest dla nas zaporowa :/ Zwłaszcza, że nadal ważniejszy jest dla nas fotograf niż kamerzysta. Szukamy dalej firmy, która nakręci nam reportaż z wesela a nie nudną dłużyznę… Albo może całkowicie zrezygnujemy z kamerzysty.

Ogólnie chcemy jak najwięcej spraw związanych z weselem domknąć przed końcem roku. Po świętach będziemy mieć kilka wolnych dni, chcemy się wtedy spotkać ze wszystkimi usługodawcami i podpisać umowy. Poza tym, zamierzamy przygotować wstępną koncepcję ślubu i wesela, motyw przewodni, kolorystykę, aby mieć już kolejne konkrety do omówienia z rodzicami (spotkanie w Święta).

Ślub na tym etapie jest dla mnie eventem, który trzeba zorganizować i w którego organizacji mamy już opóźnienie… 


Wszystko mnie stresuje… Owszem, oglądanie w internecie ślubów, sukien ślubnych, bukietów itd. sprawia mi ogromną przyjemność, ale myśl, że za kilka miesięcy będę musiała szukać swojej wymarzonej sukni w sklepach (a nie na internetowych obrazkach) nie jest już taka przyjemna… Liczę na to, że się w to wszystko wkręcę do tego stopnia, że nie będę się mogła doczekać dnia ślubu. Na ten moment chcę mieć to już za sobą i wrócić do mojej „szarej” rzeczywistości.



P.S. Refleksja na koniec wyszła mega smutna… Ale to nie tak, że ja się rozmyśliłam czy coś :P Po prostu obawiam się, że przez to, iż zdecydowaliśmy się na ten ślub już w 2014 roku, nie uda nam się go zorganizować tak, jak byśmy chcieli… To mnie głównie stresuję (plus wizja kamery śledzącej mój każdy ruch tego dnia :P)

sobota, 7 grudnia 2013

Ślub - o czym warto pamiętać na długo przed

pinterest.com
W wolnych chwilach czytam wiele artykułów dotyczących organizacji ślubu oraz wesela, oglądam zdjęcia z wesel naszych znajomych, zastanawiam się i stwierdzam, że:

Po pierwsze, powinniśmy byli zabrać się za organizację nieco wcześniej, najlepsze lokale i zespoły muzyczne mają już wszystkie interesujące nas terminy zajęte, ale nie jest jeszcze za późno – po prostu trzeba więcej pokombinować

Po drugie, czytam o takich elementach całej uroczystości, o których nawet nie miałam pojęcia!

Po trzecie, im więcej czytam tym bardziej mi się odechciewa wesela :O

Po czwarte, pomimo przeglądania wielu zdjęć i filmików z różnych ślubów i wesel, nie zmienia się moje wstępna koncepcja dotycząca np. dekoracji – dobry znak! J

W Internecie jest sporo wersji terminarza przygotowań do wesela. Niektóre są chyba przesadnie szczegółowe, ale takie teksty pozwalają mi się powoli odnajdować w tym, co jest do zrobienia w kwestii przegotowań.  Przykłady:





Na podstawie tych grafików stworzyłam listę spraw do załatwienia, omówienia jeszcze w tym roku – czyli zakładając, że ślub odbędzie się w październiku 2014 – 10 miesięcy przed:

  1. Ustalić przybliżoną datę ślubu (miesiąc)
  2. Zorganizować spotkanie rodziców
  3. Ustalić budżet i podział kosztów
  4. Znaleźć i zarezerwować salę
  5. Znaleźć i zarezerwować zespół muzyczny
  6. Znaleźć i zarezerwować kamerzystę oraz fotografa
  7. Ustalić rodzaj ślubu  - w naszym przypadku konkordatowy, iść do księdza i ustalić godzinę ceremonii
  8. Przygotować wspólnie z rodzicami wstępną listę gości
  9. Ustalić i omówić z rodzicami styl ślubu i wesela (motyw przewodni, kolorystyka)
  10. Zorientować się jakie są terminy nauk przedmałżeńskich w okolicznych kościołach
  11. Odwiedzić targi ślubne, jeśli mamy taką możliwość i ochotę
  12. Zarezerwować urlop w pracy – ja chciałabym mieć kilka dni wolnego przed i po weselu.

Tak naprawdę to moim zdaniem, trzeba zarezerwować salę i zespół, dogadać się z rodzicami w kwestii wydatków i wesele jest w zasadzie zorganizowane. Reszta może nie jest mniej istotna, ale mniej pilna.
My na dzień dzisiejszy mamy upatrzoną fajną salę, w której są wolne 3 terminy w październiku. Teraz intensywnie poszukujemy zespołu muzycznego. Nasi rodzice spotkają się w czasie Świąt, ale w zasadzie już wszystko z nimi ustaliliśmy drogą telefoniczną :) Jak już uda nam się ustalić dokładną datę, wybierzemy się do księdza i zaczniemy szukać fotografa i kamerzysty. Ja nie chcę na moim weselu kamerzysty, ale jestem w zdecydowanej mniejszości i pewnie będę musiała się poddać, wstępnie wybraliśmy firmę, która realizowała film z wesela naszych znajomych.

Proszę trzymać kciuki żeby udało nam się znaleźć fajny zespół muzyczny :)


TOTAL MAKEOVER – przedświąteczne porządki

pinterest.com
Uwielbiam Nowy Rok! Lubię mieć wtedy wszystko nowe, odnowione, zaczynać od nowa. Czysta kartka! <3

Moje przygotowania do Nowego Roku (przy okazji również do Świąt) obejmują kilka aspektów.

Po pierwsze – klasyczne gruntowne świąteczne porządki, czyt.: upiorę wreszcie firanki! J Lubię zaczynać Nowy Rok w idealnie czystym mieszkaniu, wieszam czyste ściereczki, ręczniki, zmieniam pościel, zakładam świeżą piżamę. (każdy ma swoje dziwactwa :)) Czasami też przestawiam meble. W moim koszu na bieliznę nie ma ani jednej brudnej rzeczy. Robię porządki w plikach w komputerze oraz w skrzynce mailowej.

Po drugie, zużywam zapasy. Dotyczy to jedzenia – resztki makaronów, kasz, ryżu, herbat, wszystkie mrożonki, jak również kosmetyków – staram się skończyć wszystkie kosmetyki, których zostało na kilka, kilkanaście użyć. Nie kupuję nic nowego, zeruję zapasy. Zazwyczaj doprowadza mnie to do tego, że smaruję się balsamem do ciała 3 razy dziennie, gotuję 2 rodzaje makaronu w jednym garnku itp. :) Ale cel uświęca środki – nie mam potem resztek, których normalnie nie mogłabym się pozbyć przez długi czas (bo np. zapach balsamu już mi się przestał podobać).

Po trzecie, wyrzucam zbędne rzeczy: papiery, gazety, zniszczone ubrania. Oddaję też wszystkie pożyczone rzeczy (tutaj głównie książki).

Oprócz tego, robię skrupulatne podsumowanie mijającego roku i, jak większość, noworoczne postanowienia. Dla mnie ważne jest zwłaszcza podsumowanie tego, co było. Cieszę się z moich sukcesów i wszystkich miłych chwil, a także próbuję wyciągnąć wnioski dlaczego niektóre plany się nie spełniły, co mogłam zrobić lepiej.


P.S. Już nie mogę się doczekać Świąt!!!! 

sobota, 30 listopada 2013

Aaaaaa..... będzie ślub!!!!!!!!

pinterest.com
No właśnie... Mój narzeczony oświadczył mi się wiosną tego roku i na tym skończyło się nasze myślenie o wspólnej przyszłości. Żyjemy jak dawniej, jest okej :) 
Nie planowaliśmy w ciągu najbliższych kilku lat brać ślubu, nie zastawialiśmy się nawet nad tym zbytnio. Ale presja ze strony rodziców, a zwłaszcza naszych babć i dziadków była coraz większa, aż w sumie stwierdziliśmy ostatnio, że jednak co nam szkodzi - weźmy ślub. 

Ale ślub to nie wszystko. Okazało się, że jest również ciśnienie na wesele... Tu pojawiły się pierwsze zgrzyty, bo ani ja ani r. nie umiemy sobie za bardzo wyobrazić siebie w roli państwa młodych na weselu. Po licznych pertraktacjach ulegliśmy jednak namowom rodziny i robimy wesele... 

Ale wesele będzie zorganizowane według naszej wizji i naszych planów. Decydujemy o wszystkim z wyjątkiem tego kogo zaprosić :P Udało się wszystkim wspólnie dojść do wniosku, że gości na weselu będzie około stu. Zaprosimy kilka par naszych przyjaciół i znajomych, a to kto z naszych rodzin zostanie zaproszony zostawiamy rodzicom. 

Nie będę ukrywać, że jestem przerażona. Nie mam pojęcia o organizacji wesela, ale jestem pewna, że chcę mieć wszystko pod kontrolą, to ma być nasz dzień i żebyśmy byli w pełni zadowoleni musimy zająć się organizacją sami. Nasze Mamy są nieco zakręcone :) więc chcemy sami wszystkiego dopilnować. Nie miałam w ciągu ostatnich lat żadnych wesel wśród najbliższej rodziny, w organizację wesel znajomych nie angażowałam się za bardzo, więc tak naprawdę nie wiem jak to wszystko wygląda od kuchni... 

Poziom zaangażowania mojego narzeczonego jest na razie zerowy, bo on jednak jeszcze bardziej nie chciał wesela niż ja. Ale to się mam nadzieję zmieni :P 

Wesele najprawdopodobniej odbędzie się w październiku 2014.To jeszcze nie jest pewne, gdyż okazuje się, że sale oraz zespoły muzyczne, które nam się najbardziej podobają mają już wszystkie terminy na 2014 rok zarezerwowane... Szukamy sali, która zajmuje się kompleksową organizacją przyjęcia - menu, obsługa, dekoracja itp oraz kapeli, przy której świetnie będą się bawić i młodzi i starzy :) 

Mamy upatrzone dwie sale weselne, a teraz jesteśmy w trakcie intensywnych poszukiwań zespołu. Musimy się bardzo szybko decydować, ale jak już zarezerwujemy salę i zespół, reszta będzie z górki. Przynajmniej tak nam wszyscy mówią...

Innymi detalami mam zamiar się martwić później. Zwłaszcza, że jeszcze za bardzo nie ogarniam tematu :) 
Mam wstępną wizję ślubu i wesela pt. skromnie i elegancko. I to tyle na ten moment :)
Przed nami 10 miesięcy przygotować (o ile plan z październikiem ostatecznie wypali). Wszystko zamierzam relacjonować na blogu, więc serdecznie zapraszam zainteresowanych!!

Zamierzam w najbliższym czasie poświęcić sporo czasu na buszowanie w sieci w poszukiwaniu inspiracji, więc jeśli możecie mi polecić jakieś strony lub blogi o tematyce ślubnej to będę bardzo wdzięczna. 








niedziela, 17 listopada 2013

Z tygodnia relaksu zrobię miesiąc relaksu?

Minął  tydzień relaksu i dbania o siebie, który ostatnio zaplanowałam. Jestem bardzo z niego zadowolona, choć nadal nieco przemęczona (to może mieć jednak związek z moim nie najlepszym ostatnio stanem zdrowia). Udało mi się każdego dnia zrobić coś tylko dla siebie, m.in.:

  • codziennie kładłam się spać przed 23.00
  • wylegiwałam się w wannie kilka razy
  • zrobiłam wszystkie zlecone badania medyczne i odwiedziłam 1 lekarza
  • odbyłam 2 długie spacery (pogoda nie pozwoliła na więcej)
  • spotkałam się bardzo dawno niewidzianymi znajomymi (cudowny wieczór, jak za dawnych czasów :))
  • wieczorami czytałam książkę lub oglądałam filmy
  • ograniczyłam do zupełnego minimum korzystanie z komputera po pracy
  • wróciłam do mojego planu żywieniowego
Najwięcej korzyści przyniosło mi chyba ograniczenie czasu spędzanego przed komputerem - nagle moje popołudnia i wieczory zrobiły się wystarczająco długie :) Cieszę się też, że wreszcie wykonałam długo odwlekane badania. 
Nie udawało mi się niestety nie myśleć o pracy w moim czasie wolnym - muszę sobie chyba znaleźć jakieś absorbujące hobby... Coraz częściej łapię się na tym, że moje myśli wędrują wokół obowiązków zawodowych, planowania zadań, układania treści maili, które muszę wysłać. Brzmi to jak początki pracoholizmu (którego po sobie w życiu bym się nie spodziewała) - staram się z tym walczyć i odganiać te natrętne myśli. 

Ponieważ relaks i dbanie o siebie jest takie przyjemne - postanawiam to przedłużyć do końca listopada :D 
A tak naprawdę chodzi o to, że zwyczajnie chcę zwolnić. Żadnych nowych planów, zmian, zadań, nie będę wymagać od siebie absolutnie niczego na co nie miałabym ochoty. Usypiam wewnętrzną perfekcjonistę i wewnętrznego krytyka i cieszę się każdym dniem. Na spokojnie. 

Mam zamiar skupić się tylko na zdrowym odżywianiu, ładnym wyglądzie na co dzień, utrzymywaniu porządku w mieszkaniu, spędzaniu miło czasu z moim narzeczonym. Tyle!

Czyli - jeśli nie chce mi się ćwiczyć - to tego nie robię i nie biczuję się za to! Nie chce mi się spotkać z parą znajomych - nie idę (mamy znajome małżeństwo, które coraz częściej chce wspólnie z nami spędzać czas, lubimy ich, ale czasami mamy dość). Nie mam ochoty powtarzać gramatyki angielskiej - nie powtarzam, zrobię to następnym razem. 

Coraz częściej łapię się na tym, że nie potrafię funkcjonować nie wymagając ciągle od siebie coraz to nowych rzeczy, nie krytykując siebie i nie powtarzając sobie, że mogłabym wszystko zrobić lepiej. Nie cieszę się daną chwilą, dniem, tylko cały czas myślę, że powinnam robić coś pożytecznego w tym czasie, planuję kolejne zadania itd. Muszę porządnie sobie to przemyśleć, bo to jednak nie jest normalne. Działając w ten sposób będę wiecznie z siebie niezadowolona! 



czwartek, 7 listopada 2013

Tydzień relaksu i dbania o siebie

Pisałam ostatnio o tym, że czas mi przecieka przez palce, dni mijają w zastraszającym tempie, a ja czuję się jak robot, który tylko pracuje, je i śpi. Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że jestem też zestresowana. Moja praca śni mi się często, od poniedziałku odliczam dni do weekendu, nie dlatego, że ktoś na mnie krzyczy czy za dużo wymaga. Mam po prostu bardzo odpowiedzialne stanowisko, a moje kompetencje są nadal nie wystarczające. Stresuję też moimi kłopotami ze zdrowiem... do tego stopnia, że już drugi tydzień odkładam zrobienie kolejnych badań bo boję się wyniku. 




Postanowiłam w związku z powyższym przez najbliższy tydzień zająć się tylko i wyłącznie sobą. Wszystko, co mnie dotyczy tylko pośrednio - olewam:

1) Nie myślę o pracy w moim czasie wolnym (nie planuję zadań na kolejny dzień wieczorem, nie myślę o moich współpracownikach, klientach)
2) Więcej obowiązków domowych przekazuję mojemu narzeczonemu, jeśli on nie znajdzie na nie czasu (lub ochoty) to olewam je po prostu
3) Nie angażuję się w rozkręcanie biznesu moich przyjaciół
4) Nie zastanawiam się nad kolejnymi lekcjami rosyjskiego (i tak mam już przygotowane je na zapas)
5) Nie oglądam filmów z moim narzeczonym jeśli naprawdę nie mam na to ochoty 


Na czym zamierzam się w tym czasie skupić:

1) Będę świadomie spędzać mój czas wolny
2) Zrobię wszystkie zaległe badania
3) Skupię się na zdrowym odżywianiu
4) Będę się relaksować w wannie kiedy tylko będę mieć na to ochotę 
5) Będę czytać książki i babskie czasopisma
6) Postaram się wyglądać ładnie każdego dnia
7) Ograniczę do minimum czas spędzany przed kompem 
8) Będę się uczyć angielskiego dla przyjemności, bez narzucania sobie tempa 
9) Umówię się z koleżanką na kawę




Może to jesień tak na mnie fatalnie działa, ale naprawdę potrzebuję nowych sił i bardzo potrzebuję sobie na nowo zorganizować wolny czas (którego jest naprawdę niewiele). Nawet jeśli nie mam ochoty na jakieś super ambitne wyzwania to nie muszę przecież slęczeć bez celu przed kompem, mogę poleżeć sobie w wannie ;] 

Muszę też pamiętać, że nie wszystko musi być perfekcyjne i dopięte na ostatni guzik, mogę wyluzować w wielu sprawach, którymi się teraz przejmuję. 

Zamieszczam trochę wizualizacji mojego tygodnia relaksu :) (wszystkie zdjęcia pochodzą z pinterest.com) 





sobota, 2 listopada 2013

Podsumowanie października, czyli "nie ogarniam"

Mam wrażenie, że mój październik trwał tydzień... 
Wszystko dlatego, że był to pierwszy miesiąc w mojej nowej pracy, na której skupiałam się najbardziej w tym miesiącu. Jest to moja pierwsza w życiu praca na cały etat. Wiąże się to z tym, że 5 razy w tygodniu wychodzę z domu o 8, a wracam o 18. Ciężko się do tego przyzwyczaić (wcześniej miałam elastyczny czas pracy, pracowałam ok 100 godzin w miesiącu). Czas przecieka mi przez palce. 

Wracam o 18, jem coś, chwilę się relaksuję, mój narzeczony proponuje oglądanie filmu, kończymy ok 22 (ewentualnie gotuję w tym czasie), idę do prysznic, a potem od razu spać.Niestety w ten sposób wyglądała większość moich dni w październiku. NUDA i ZMĘCZENIE. 
Źle się też czuję fizycznie (to ma na bank związek z moją otyłością i hormonami), jestem ciągle zmęczona. Wszystko to nie sprzyja rozwojowi. 

Na szczęście gdzieś pomiędzy tymi bezczynnymi wieczorami, udało nam się znaleźć czas i ochotę i zorganizowaliśmy spore przyjęcie w naszym mieszkaniu. Tutaj moje planowanie i wykonywanie małych kroczków sprawdziło się doskonale, wszystko było dopięte na ostatni guzik, jedzonko pyszne (i dużo!), goście (i my!) bardzo zadowoleni :) 

Praca na etacie dała mi trochę popalić, ale wyciągam wnioski i wiem, że muszę pilnować mojego czasu, bo nie ma go zbyt wiele. Ustaliłam takie żelazne godziny na konkretne czynności każdego dnia, potrzebuję takiej rutyny. Jest też miejsce w moim harmonogramie na jakieś spontaniczne akcje, ale większość czasu mam jednak zaplanowaną. Mam nadzieję, że w listopadzie uda mi się znacznie więcej zrobić. 

Na pewno chcę się zacząć systematycznie uczyć angielskiego. Na razie samodzielnie (przez miesiąc) - w celu odświeżenia sobie tego, co już umiem, a potem zapewne z korepetytorem. Niestety bardzo brakuje mi w pracy dobrej znajomości angielskiego. Otrzymuję sporo ważnych maili w tym języku, tłumaczę je bardzo powoli, kilka razy zastanawiam się czy dobrze zrozumiałam, następnie bardzo prostym językiem odpisuję na nie lub przekazuję dalej otrzymane informacje. I tak jest codziennie, naprawdę potrzebuję znać angielski znacznie lepiej niż obecnie. Dodam, że mam w najbliższym tygodniu ważne spotkanie, które będzie prowadzone w języku angielskim, i jestem totalnie przerażona :/ 
Chciałabym polubić ten język na nowo (lubiłam go w podstawówce, a potem przez beznadziejnych nauczycieli przestałam) i poszerzać z radością moją wiedzę, nie chcę traktować nauki jak kary, uczyć się na przymus, będzie to ciężkie do zrobienia, ale postaram się. 
Nie ma przebacz - dobra znajomość angielskiego jest na moim stanowisku niezbędna, używam go tak samo często jak rosyjskiego (choć na początku się na to nie zapowiadało). 

Liczę, że w listopadzie zacznę działać bardziej efektywnie, że nie będę tracić tyle czasu na pierdoły. Do roboty! :) 

niedziela, 27 października 2013

Idźmy dalej! Koniec roku coraz bliżej...


Witajcie!
W tytule odnoszę się do tego wpisu Postanowienia na resztę tego roku.
Zależy mi na tym abym podsumowując rok 2013 mogła powiedzieć sobie, że zrobiłam absolutnie wszystko aby zrealizować te cele. Trzeba działać.

1. Praca
Jak wiecie - niedawno ją znalazłam i nadal mi się w niej podoba :) Każdego dnia uczę się czegoś nowego, mam samodzielne stanowisko, nikt nie stoi nade mną z zegarkiem licząc ile czasu spędziłam na przerwie. W najbliższym czasie czeka mnie bardzo stresujące spotkanie z jedną z najważniejszych osób w firmie i to mi nieco psuje humor ostatnio, ale ogólnie nie mam na co narzekać, jestem bardzo zadowolona z tej pracy!

2. Piękno/Kobiecość
W pracy niby nie mam dress-code'u, ale jednak wszyscy ubierają się elegancko... Kupiłam sobie kilka rzeczy, ale to i tak za mało. Muszę popracować nad moim wizerunkiem, nie tylko ze względu na pracę, ale po to żeby się po prostu czuć atrakcyjnie.

3. Odchudzanie
Niestety odstawiłam mój plan żywieniowy od dietetyczki na jakiś czas. Wskutek tego przytyłam kilka kilogramów, i znów mam otyłość, a nie nadwagę. Dietetyczka powiedziała, że na tym etapie mogę to dość szybko nadrobić i zamierzam tak zrobić. Jestem strasznie leniwa i niekonsekwentna jeśli chodzi o odchudzanie. Jestem też perfekcjonistką, więc robię coś na 100% albo wcale, więc jak nie mam czasu przygotować sobie jakiegoś posiłku wg planu, to odpuszczam sobie od razu cały dzień :/ (wiem jakie to głupie, wiem!). Ostatnio robiłam sobie podstawowe badania i mam za wysokie ciśnienie oraz poziom cukru we krwi - jestem przerażona, ale co tu kryć - zapracowałam sobie na to (otyłość!!!).

Plan działań na najbliższe tygodnie jest następujący:
- wracam do planu żywieniowego, choćbym padała na twarz mam mieć przygotowane wszystkie posiłki i zrobione odpowiednie zakupy
- przygotowuję grafik dbania o siebie - to kiedyś się u mnie świetnie sprawdzało!
- powoli zmieniam swoją garderobę, jak kupię sobie teraz stos ubrań, to i tak przez moją wagę nie będę w nich wyglądać i czuć się dobrze
- za każdy stracony kilogram lub za każdy tydzień stosowania planu żywieniowego ustalam sobie nagrodę - kosmetyk/kino/książka i tylko w ramach tych nagród pozwalam sobie na takie przyjemności

Mam nadzieję, że to podziała i wreszcie uwolnię się z tego marazmu, który mnie ogarnął (praca-relaks-sen). Do końca roku coraz mniej czasu, a ja naprawdę chcę schudnąć i dobrze wyglądać!



czwartek, 3 października 2013

Mam pracę! :)

Udało się! Dostałam ciekawą pracę, w której będę na co dzień używać języka rosyjskiego. Będzie to dla mnie ogromne wyzwanie, ponieważ zupełnie nie mam doświadczenia na podobnym stanowisku. Mam wręcz wrażenie, że moje kompetencje są zbyt małe i boję się jak cholera. Ale cieszę się bardzo! Jeżeli moje obecne wyobrażenia na temat tego stanowiska się sprawdzą, to będzie to w zasadzie praca moich marzeń :) 

Pożegnałam się już z moją obecną pracą i moim zespołem. Swoją drogą pożegnali mnie tak wspaniale, że aż się wzruszam do tej pory. A teraz czas iść dalej i poszerzać swoją strefę komfortu :) I sprostać postawionym wobec mnie oczekiwaniom... 

Chciałabym jeszcze kończąc temat poszukiwania pracy na blogu podsumować krótko moje działania w tej kwestii:

  • pracy warto szukać na wiele sposobów, nie tylko odpowiadając na ogłoszenia, o alternatywnych sposobach możecie przeczytać w moich poprzednich wpisach
  • CV w sprawie tej pracy wysłałam kilka miesięcy temu, więc nie wolno tracić nadziei :)
  • od września narzuciłam sobie rygor w poszukiwaniu pracy, wcześniej raz na jakiś czas wysłałam CV i marudziłam, że nie mogę znaleźć pracy :/
  • nie należy się zrażać tym, że w czasie wakacji nikt nie odpowiada na nasze aplikacje, miesiące letnie to jednak czas zastoju, brak osób decyzyjnych, wielu moich znajomych właśnie we wrześniu dostało oferty od pracodawców, a wcześniej była cisza
  • trzeba się umieć pochwalić (żeby nie powiedzieć "sprzedać"), ja nie mam żadnego doświadczenia związanego z tym, czym będę się obecnie zajmować, ale udowodniłam pracodawcy, że posiadam kluczowe dla tego stanowiska kompetencje wykształcone gdzie indziej
Mam nadzieję, że sobie poradzę i ta praca będzie mi rzeczywiście sprawiać przyjemność, a przynajmniej nie nudzić!

Muszę teraz dokładnie wszystko przemyśleć i na nowo zorganizować sobie czas. Bo teraz będę pracować codziennie 8 godzin (+2 godziny na dojazd), a oprócz tego mam nadal pracę podyplomową do napisania, będę udzielać też korepetycji 2 osobom i chcę znaleźć czas na relaks i dla mojego narzeczonego. Zapewne zrezygnuję też ze szkoły policealnej, do której się miesiąc temu zapisałam (bo potrzebowałam mieć status ucznia/studenta). Zobaczymy :) 

Dziękuję Wam za każdy komentarz, w którym życzyliście mi powodzenia i pisaliście, że trzymacie kciuki! :)

wtorek, 1 października 2013

Proces rekrutacji - moja obecna sytuacja i kilka cennych linków

Dziś krótko, bo nie mam czasu >>> Muszę przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej :) Jutro czeka mnie spotkanie z szefem szefów w ramach ostatniego etapu rekrutacji na dość interesujące stanowisko. O szczegółach napiszę jak już będę miała ostateczną odpowiedź z tej firmy. Proszę trzymać kciuki!

Denerwuję się, nie wiem czego się spodziewać i jak jeszcze się przygotować. Mam już za sobą rozmowę z pośrednikiem/headhunterem oraz z moim bezpośrednim przełożonym. Zostałam przemaglowana w każdy możliwy sposób, ale okazało się, że zanim zapadnie decyzja chce się ze mną spotkać szef szefów. Nie mam pojęcia o co może mnie pytać, czy będzie sprawdzał moje kompetencje czy ta rozmowa to tylko formalność i ustalenie warunków zatrudnienia. Macie jakieś doświadczenia w tej kwestii? 

Szukając informacji i próbując dodać sobie otuchy przed jutrzejszą rozmową, postanowiłam podzielić się z Wami linkami do kopalni wiedzy na temat szeroko pojętej kariery/pracy/szukania pracy. 

Kariera pod kontrolą
Czytam od dawna, serdecznie polecam! Lubię blog za różnorodność poruszanych tematów, profesjonalizm i spojrzenie na szukanie pracy z perspektywy osoby zatrudniającej. 

hr w praktyce
Odkryłam dziś, podoba mi się m.in. sposób omawiania pytań rekrutacyjnych. 

Drugi etap rozmowy kwalifikacyjnej - wskazówki

Do napisania!

niedziela, 29 września 2013

Garść ciekawostek - rozmowa kwalifikacyjna

Czyli znów o szukaniu pracy... dopóki nie zmienię pracy, będę Was zamęczać tym tematem, sorry :P

Dziś kilka refleksji i garść linków na temat rozmowy kwalifikacyjnej. Nie zamierzam oczywiście pisać jak należy się ubrać ani co trzeba wiedzieć o firmie czy swoim CV. Każdy, kto choć raz poszukiwał pracy, ma taką wiedzę w małym palcu :)


Ja, na szczęście, nie mam za sobą żadnej kompromitującej, wybitnie trudnej ani tzw. stresowej rozmowy kwalifikacyjnej (gdzie np. jedna osoba z tobą rozmawia, a druga usiłuje ci przeszkadzać bawiąc się komórką, itp). Miałam jedną żenującą rozmowę - rekruter po zadaniu mi 3 pytań stwierdzić, że wszystko o mnie już wie i da mi odpowiedź następnego dnia. Odpowiedź przesłał mi sms-em (chyba już o tym pisałam?). W ubiegłym roku zostałam też zaproszona na rozmowę na stanowisko kierownika zespołu informatyków wdrażających jakieś systemy - zostawiłam swoje CV w bazie i zaprosili mnie - nie wiem po co - bo nie spełniałam ani jednego kryterium. Było miło, ostatecznie stwierdzili, że jednak się nie nadaję :P, ale zaproponowali mi zupełnie inne stanowisko O_o 
Poza tym, wszystkie rozmowy miło wspominam :) 

Warto na pewno być przygotowanym na rozmowę kwalifikacyjną "w nocy o północy", bo z mojego doświadczenia wynika, że wiele pytań typowych dla interview pada podczas pierwszego kontaktu telefonicznego ze strony pracodawcy. Dlatego żeby nie wyjść na idiotę oraz desperata szukającego jakiejkolwiek pracy,  konieczne jest orientowanie się i pamiętanie (i zapisywanie) do jakich firm i na jakie stanowiska aplikowaliśmy. Trzeba wiedzieć od razu dlaczego chcemy tam pracować, od kiedy możemy zacząć i umieć powiedzieć coś po angielsku ;]

Co do angielskiego... (przypominam, że ja szukam pracy z rosyjskim, ale znajomość angielskiego i tak jest wymagana w większości interesujących mnie ogłoszeń) to mnie pytano o ten język w trzech rozmowach jak dotąd:

1) opowiedz o hobby i planach na wakacje
2) opowiedz o hobby, twoim doświadczeniu zawodowym i o najważniejszych cechach twojej wymarzonej pracy
3) - proszę powiedzieć coś po angielsku
    - co?
    - cokolwiek! 

Jak widać - nie ma reguły :) Ale hobby trzeba obowiązkowo przygotować! 

Na koniec mojego wywodu dodam tylko, że warto być wyluzowanym. Wiem, łatwo powiedzieć, itd. Ale to się naprawdę da zrobić. Ja się denerwuję jadąc na rozmowę, ale tuż przed wejściem stres mnie opuszcza. Nie umiem dokładnie wytłumaczyć jak to się dzieje, ale myślę sobie, że bycie zestresowanym nie wygląda profesjonalnie, biorę kilka głębokich oddechów i uśmiecham się do siebie :) - co ma być, to będzie! 

I wreszcie linki!

www.rozmowakwalifikacyjna.pl/
Świetna strona, polecam ją każdemu, wszystko bardzo dobrze opisane!

100 pytań, które mogą zostać zadane podczas rozmowy kwalifikacyjnej

Nietypowe pytania

Rozmowa-kwalifikacyjna po angielsku

Przydatne zwroty po angielsku

Czego unikać - największe błędy
Mi np. zdarza się przerywać rozmówcy - muszę się pilnować!

Schemat rozmowy kwalifikacyjnej - warto znać!

Jak negocjować warunki pracy i wynagrodzenie?

i na koniec:


Zasady etykiety przy posiłku na rozmowie kwalifikacyjnej



Właśnie lunch w ramach rozmowy kwalifikacyjnej czeka mnie jutro... (trzeci etap rekrutacji)... Proszę trzymać kciuki! :) 



środa, 25 września 2013

Szukam pracy! Metody poszukiwania pracy cz. 2

pinterest.com


Zbyt wiele się niestety nie zmieniło w kwestii mojej nowej pracy. Mam za sobą kolejne wysłane CV oraz 2 wstępne telefoniczne rozmowy kwalifikacyjne. Z jednej nic nie wyszło (napiszę o na dole), a w drugiej mam obiecaną rozmowę z headhunterem w przyszłym tygodniu. 

A teraz krótkie dokończenie metod poszukiwania pracy, z których korzystam lub nad którymi się zastanawiam. 

4. Zamieszczenie własnego ogłoszenia w Internecie
Zastanawiam się nad tym poważnie. Myślę, że w wielu przypadkach może to gwarantować sukces :) Pytanie tylko gdzie zamieścić ogłoszenie żeby mieć pewność, że przeczyta je odpowiednia osoba. Najwięcej takich ogłoszeń widziałam na gumtree, ale szczerze wątpię aby to mogło pomóc. 

5. Zostawianie swojego CV w bazach agencji pracy
Wierzę, że pracownicy tych agencji korzystają ze swoich baz poszukując kandydatów dla swoich klientów. Ja zostawiłam swoje CV w:

6. Biura karier na uczelniach
Niestety część biur karier udostępnia swoje bazy ogłoszeń tylko dla swoich studentów lub absolwentów (trzeba się zalogować). Ja w miarę regularnie przeglądam ogłoszenia tutaj:
Biura karier oferują też spotkania z doradcą zawodowym (nie korzystałam, nie wiem jak to wygląda) oraz szkolenia :)

Jeśli chodzi o moją statystykę skuteczności metod, to:
- kontaktują się ze mną w zdecydowanej większość pracodawcy, do których wysłałam CV w odpowiedzi na konkretne ogłoszenie zamieszczone w Internecie 
- odezwały się do tej 2 firmy, w których CV zostawiłam w bazie na ich stronach internetowych
- szybko odzywają się agencje pracy (ale też w odpowiedzi na ogłoszenia). Tak było w przypadku mojej niedoszłej pracy w Niemczech i taką sytuację miałam wczoraj:

Na stronie biura karier UJ odnalazłam bardzo ogólne ogłoszenie: atrakcyjne stanowiska dla osób ze znajomością języków obcych. Treść ogłoszenia była całkiem spoko i wysłałam CV. 

Na pracuj.pl znalazłam też ciekawe stanowisko - tym razem konkretnie nazwane, ale podobne obowiązki. Wysłałam CV. 

Zadzwoniła do mnie osoba z agencji pracy (w odpowiedzi na pierwsze ogłoszenie) i po krótkiej rozmowie chciała mnie zaprosić na spotkanie, ale okazało się, że ona szuka osób na to stanowisko, na które sama wysłałam zgłoszenie bezpośrednio do firmy (drugie ogłoszenie). W związku z tym nie mogła mnie polecić, a z tej firmy nikt się dotąd nie odezwał.


Szukam dalej ;) 

czwartek, 19 września 2013

Szukam pracy! Odrzucona propozycja i kolejne kroki...

http://weheartit.com 
 Mam niezły mętlik w głowie od wczoraj... Dostałam propozycję pracy z językiem rosyjskim. Pracować miałabym w Niemczech niedaleko polskiej granicy, wynagrodzenie świetne, opłacone mieszkanie i... tu zaczynają się schody. Pracę miałabym rozpocząć w ten poniedziałek - czyli miałabym 3 dni na rzucenie wszystkiego i wyjazd do Niemiec. Sama praca też nie specjalnie ciekawa - infolinia techniczna dla klientów rosyjskojęzycznych. 

No i odmówiłam. Nie wiem czy nie będę żałować, ale tak naprawdę atrakcyjne w tej pracy było tylko wynagrodzenie. A poza tym, ja muszę też myśleć o moim narzeczonym, nie tylko o sobie... 

A zatem - szukam dalej! ;] 
Oprócz stworzenia profilu na portalach LinkedIn i Goldenline, cały czas wysyłam kolejne CV w odpowiedzi na różne ogłoszenia. Ale tym razem biorę pod uwagę tylko takie miasta, do których mój narzeczony też mógłby się przeprowadzić i mieć szansę na znalezienie nowej pracy. Nie chcę już dopuścić do takiej sytuacji jak wczoraj - dawno nie miałam tak trudnej decyzji do podjęcia. 

Kolejnym krokiem, jaki zamierzam podjąć jest wybór 10 firm (dziękuję za wskazówkę Luizie!!!!), w których naprawdę chciałabym pracować i wysłanie do nich aplikacji (na razie wysłałam CV do 1 firmy, ale z pewnością znajdę ich więcej). Omijam póki co stanowiska: młodszy księgowy z językiem rosyjskim w korporacjach, stawiam na mniejsze firmy i ciekawsze stanowiska. 

Wracam też do intensywnej samodzielnej nauki angielskiego. Niestety bez swobody w posługiwaniu się tym językiem nie mam dużych szans na znalezienie ciekawej pracy. O ile gramatykę w miarę pamiętam, to niestety mój zasób słów jest malutki. Było lepiej, owszem, ale od lat nie używam angielskiego i teraz jak rozmawiam po angielsku, to kolejne słowa przychodzą mi do głowy z jakimś opóźnieniem. W pisaniu to nie problem, ale w rozmowach kiepsko wygląda jak robię pauzę w zdaniu bo czekam aż przypomnę sobie dane słowo...

Od października będę też udzielać korepetycji z rosyjskiego. Nauczanie nie jest moją pasją, ale rosyjski kocham ponad życie i chcę nie stracić z nim kontaktu. Może uda mi się zarazić moich uczniów miłością do tego języka :) 


środa, 11 września 2013

Szukam pracy! Metody poszukiwania pracy cz.1


Moje dotychczasowe poszukiwania nowej pracy polegały na wysyłaniu CV w odpowiedzi na zamieszczane w Internecie ogłoszenia. Nadszedł czas podziałać trochę szczerzej i przyjrzeć się innym metodom poszukiwania pracy. 

Chciałabym pracować na stanowisku specjalisty ds personalnych z językiem rosyjskim lub jako osoba odpowiedzialna za kontakty biznesowe z klientem/partnerem rosyjskojęzycznym. Dobra jestem też w organizowaniu różnych rzeczy :) Mogłabym np. organizować konferencje, wyjazdy, reprezentować firmę np. na targach branżowych (mam już takie doświadczenie). Obecnie pracuję w banku i dzięki zdobytemu tutaj doświadczeniu, poradzę sobie również w dziale finansowym (oczywiście na stanowisku niższego szczebla w tym przypadku). Priorytetem jest możliwość wykorzystywania języka rosyjskiego w pracy i na ten moment zwracam uwagę tylko na takie stanowiska. 

Nie mogę narzekać na brak tego typu ofert (najwięcej jest z zakresu księgowości/finansów), w zdecydowanej większości z nich jest jednak wymagana również biegła znajomość angielskiego. Nie wiem jak to się ma do późniejszej pracy na danym stanowisku, ale biegły angielski jest wymieniany bardzo często obok rosyjskiego. Mój angielski jest hm... średni  (kiedyś miałam poziom C1, ale nie używam angielskiego od kilku lat...). 

weheartit.com

A zatem... szukam dalej  - również innymi sposobami ;] Poczytałam trochę na temat metod poszukiwania pracy i najczęściej wymieniane, obok ogłoszeń, to:

1. Budowanie sieci kontaktów
Miałam dotąd mieszane uczucia co to tej metody. Kojarzy mi się z dostaniem pracy po znajomości, a ja tak nie chcę. Jednak coraz częściej czytam, że firmy nie zawsze zamieszczają gdziekolwiek informacje o rekrutacji, trzeba do nich dotrzeć ścieżkami nieformalnymi. Poinformowałam wszystkich moich znajomych, że szukam pracy, co umiem, co chcę robić. Większość moich znajomych jest na samym początku kariery zawodowej (o ile już ją rozpoczęli), ale może coś z tego wyjdzie? Na razie w związku z tym otrzymałam propozycję udzielania korepetycji z rosyjskiego dwóm osobom, i to już coś! :)

2. Budowanie sieci kontaktów - Internet.
Tu też ciężko mi było się przełamać, ale buduję swój profil na Goldenline. Mam już tam konto od jakiegoś czasu, ale raczej ze szczątkowymi informacjami na swój temat. Obawiam się zamieszczania na sieci informacji z mojego CV, każdy może je przeczytać, trochę to dla mnie niekomfortowe. Ale znów  - czytam, że pracodawcy bardzo często na tego typu portalach wyszukują kandydatów. 
O portalach społecznościowych można przeczytać:
TU i TU i TU - Forbes Kariera
i więcej TU

3. Bezpośredni kontakt z pracodawcą. 
Wiadomo - targi pracy: swobodna atmosfera, można uzyskać konkretne informacje, których nie ma na stronach internetowych firm, zostawić swoje CV i mieć pewność, że raczej zostało przeczytane. 
Ale tutaj też dodałabym wysłanie maila ze swoją aplikacją do interesującej nas firmy nawet jeśli aktualnie nie zamieszcza żadnych ogłoszeń. Ja mam za sobą 1 taki kontakt. W budynku, w którym pracuję jest fajna firma, napisałam do nich. Niestety na rozmowę nie zostałam zaproszona, ale odpowiedziała mi osoba z działu personalnego z podziękowaniem za zainteresowanie i informacją, że wezmą moją aplikację pod uwagę gdy będę kogoś szukać. Myślę sobie, że właśnie ta metoda może w wielu przypadkach być skuteczna!

Tyle na dziś, kolejne metody opiszę jak się z nimi oswoję :) Jestem ciekawa co myślicie o profilach np. na Goldenline. Korzystacie z nich? Jakie jest Wasze zdanie? 




wtorek, 10 września 2013

Szukam pracy!



Chcę w tym roku zmienić pracę!!!! Temat gdzieś przewijał się w moich wpisach, ale tylko jako cel na ten rok. Zamierzam trochę więcej napisać o moich poszukiwaniach. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to zapraszam! 









Moje poszukiwania ograniczały się do tej pory do odpowiadania na znalezione w Internecie ogłoszenia. W rezultacie odezwały się do mnie 2 firmy. W pierwszej wypełniłam zdalnie test z angielskiego, rosyjskiego i Excela, i nie zostałam zaproszona na rozmowę. W drugiej byłam na najbardziej żenującej rozmowie kwalifikacyjnej jaką można sobie wyobrazić i nie przeszłam do kolejnego etapu. Pan zadał mi 3 standardowe pytania, po których stwierdził, że już w zasadzie ma wszystkie potrzebne informacje, pochwalił moje doświadczenie, po czym poinformował mnie sms-em (!!!!), że nie przeszłam dalej. 

Jak więc widać, poszukiwania są zupełnie nieefektywne i coś trzeba z tym zrobić. Ogłoszenia to za mało! Zaczynam aktywne i konsekwentne (bez zniechęcania się, tym razem!) poszukiwanie mojego nowego zajęcia. 

Jak to się ma do bloga? Będę relacjonować moje działania, omówię nowe dla mnie metody poszukiwania pracy i podrzucę linki do kilku przydatnych narzędzi znalezionych w Internecie. Zapraszam!

To tyle tytułem wstępu. Dodam jeszcze, że celem dla mnie jest znalezienie pracy, w której mogłabym wykorzystywać język rosyjski, najchętniej pracowałabym w dziale personalnym. 

niedziela, 8 września 2013

Dzień lenia | Dzień paszteta




pinterest.com
Znasz to?

Po dwóch godzinach przestawiania budzika z trudem zwlekasz się z łóżka. Na szczęście masz dziś wolny dzień. Miałaś tyle planów (sprzątanie mieszkania, gotowanie, domowe SPA, zakupy, spacer), ale taaaak ci się nie chce. Nic ci się nie chce. 
Na śniadanie jesz wczorajszą pizzę, zapijasz kawą. Nie pomaga. Snujesz się po domu w piżamie, z przetłuszczonymi włosami. Przeglądasz pierdoły w Internecie i z godziny na godzinę odkładasz to, co miałaś dziś zrobić. W efekcie cały dzień mija na niczym. Wieczorem masz wyrzuty sumienia, ale w sumie jest za późno, żeby się za cokolwiek zabrać, więc oglądasz jakiś film i idziesz spać. 




No cóż, myślę, że dzień lenia zdarza się każdemu. Oczywiście im rzadziej, tym lepiej :) Nie wiem czy da się to zupełnie wyeliminować. Ja, jeśli mam taki dzień, to się temu zupełnie poddaję. Ale mam kilka sposobów na ogarniecie tego lenistwa i zmniejszenie wyrzutów sumienia:

1. Dzień lenia ma trwać 1 dzień. To jest podstawa. Nie wolno dopuścić do tego, aby lenistwo rozprzestrzeniło się na kolejne dni, gdy tracimy np. cały weekend! Wieczorem trzeba pomyśleć o jutrzejszym dniu, nastawić się psychicznie na wczesną pobudkę i działanie. Podczas wieczornego ataku wyrzutów sumienia najlepiej po prostu przygotować się na następny dzień. U mnie polega to na posprzątaniu i usunięciu śladów z dnia paszteta. 

2. Jak już wiemy, że tego dnia się nie da uratować i spędzimy go przed komputerem, to warto przypomnieć sobie o czym ostatnio chcieliśmy poczytać, ale nie mieliśmy na to czasu. Chodzi o to, aby ta bezczynność była choć w minimalnym stopniu pożyteczna. Ja np. robię przegląd nachodzącym eventów w Krakowie, odwiedzam blogi modowe, na które zwykle szkoda mi czasu, szukam przepisów na nowe dania, itp. 

3. Świetnym zakończeniem dnia lenia może być wieczorna kąpiel w wannie - połączenie relaksu z przygotowaniem się na jutrzejszy (aktywny!) dzień. 

4. Jeśli zdecydujemy się jednak powalczyć z lenistwem i nie zmarnować całego dnia, to proponuję jak najszybciej iść pod prysznic, ubrać się w niedomowe ciuchy - czyli np. jak do pracy, wyjść na chwilę z domu, choćby po chleb i od razu po powrocie zacząć działać. Jak pisałam wyżej, ja zwykle się poddaję lenistwu, ale zdarzyło mi się już w ten sposób doprowadzić siebie do porządku, więc polecam wypróbować. 


Na koniec chciałam tylko zaznaczyć, że w moim przekonaniu dzień lenia nie ma nic wspólnego z zaplanowanym, zasłużonym odpoczynkiem w domowym zaciszu. Nie mam nic przeciwko takiemu odpoczynkowi, natomiast dzień lenia wywołuje u mnie frustrację i nie czuję się po nim ani trochę wypoczęta. 

Dajcie znać jakie macie sposoby na dzień lenia! Walczycie z nim? W jaki sposób? Jestem bardzo ciekawa jak to wygląda u innych!

Nowe postanowienia na resztę tego roku!

pinterest.com

Kontynuując rozpoczęty ostatnio temat postanowień noworocznych, chciałabym Wam przedstawić mój plan działania na ostatnie 4 miesiące tego roku. 

Nie będzie wielkich rewolucji, zamierzam się skupić na najważniejszych sprawach, a resztę zostawiam mojej spontaniczności. Zauważyliście pewnie, że lubię wymyślać sobie jakieś zadania, projekty, choćby na tydzień. Nie będę ich jednak uwzględniać w poniższym planie, ponieważ czytam dużo blogów i praktycznie codziennie znajduję nowe inspiracje, pojawiają się nowe pomysły i nie chcę się jakoś ograniczać planami. 

Przejdźmy do konkretów!






1. Zmiana pracy
To jest zdecydowanie priorytet. Chcę pracować w zawodzie i zarabiać lepiej niż obecnie. 
Muszę jednak udoskonalić moje metody poszukiwania nowe pracy, bo -jak widać- nie są efektywne... Za mało czas poświęcam na szukanie pracy i ograniczam się tylko do odpowiadania na ogłoszenia - żal... 

2. (nie wiem jak to nazwać...) Piękno/Kobiecość
Chodzi o to, żebym czuła się i wyglądała pięknie. Powoli się coś zmienia w mojej psychice w tym kierunku. Pracuję obecnie nad moim stylem ubierania się i już zbliżam się do końca w jego ostatecznym określeniu. Potem chcę sukcesywnie wymieniać moją garderobę (bo teraz wygląda to fatalnie), ale to jest uzależnione od mojej sytuacji finansowej (patrz: punkt 1). 

3. Odchudzanie
Związane z punktem 2. Doszłam do wniosku, że mogę robić cuda, siedzieć godzinami w łazience i wykonywać najbardziej fantazyjne makijaże, ale tak naprawdę nigdy nie poczuję się piękna, jeśli będę ważyć tyle, co obecnie. Nie czuję się dobrze w swoim ciele i tylko zrzucenie zbędnych kilogramów może coś zmienić. Obecnie jestem pod opieką dietetyka, mam pewne wzloty i upadki, zeszłam z otyłości do nadwagi i zamierzam schudnąć raz na zawsze. 


Jak pisałam wyżej, oprócz tych postanowień, chcę zrealizować w tym roku jeszcze mnóstwo rzeczy! Ale chyba sama sobie zrobię krzywdę, jak pod koniec grudnia stwierdzę ze smutkiem, że nie zrobiłam wszystkiego aby powyższe punkty zostały zrealizowane. 
(Wiem, że punkty 2 i 3 są w tym opisie za mało konkretne, aby nazwać je celami, ale mam w głowie konkretne wyznaczniki, które pozwolą mi ocenić czy zadanie zostało wykonane :) Nie chcę tylko o tym teraz pisać tak szczegółowo)



czwartek, 5 września 2013

Noworoczne postanowienia półroczne - podsumowanie

W styczniu jak co roku stworzyłam listę noworocznych postanowień, ale tym razem były to postanowienia na pół roku - do lipca. Niestety nie wszystkie zostały przeze mnie zrealizowane, dlatego odkładałam na potem to podsumowanie. Wygląda to tak

_________________________________________________________________

znaleźć dobrze płatną pracę w zawodzie:
1) napisać i w czerwcu obronić licencjat
2) napisać i obronić pracę na studiach podyplomowych
3) podszkolić (zapomniany) angielski do poziomu mocnego B2
4) zrobić przynajmniej 5 kursów online
5) przeczytać co najmniej 2 książki "branżowe" 


Pracy nadal nie zmieniłam i to dobija mnie najbardziej w tym momencie. Nie potrafię się też na dłuższą metę zmobilizować do nauki angielskiego :/ 

schudnąć 12 kg:
1) ćwiczyć 3 razy w tygodniu
2) jeść słodycze 2 razy w miesiącu 
3) masować mój cellulit i rozstępy 3 razy w tygodniu
4) nie pić piwa i słodkich napojów


Jestem na diecie od dietetyka i, chociaż nie schudłam 12 kg, wszystko idzie po mojej myśli :)
nadal mieć cudowny związek:
1) regularnie realizować moje pomysły na odświeżanie naszej relacji
2) dbać o siebie i podobać się sobie (muszę się czuć atrakcyjna, żeby być atrakcyjną w jego oczach)

Mój związek jest cudowny! Mój chłopak oświadczył mi się w maju :) sielanka t
rwa. Nad moim poczuciem atrakcyjności wciąż pracuję!


finanse:
1) oddać dług mamie
2) przestać cokolwiek kupować pod wpływem impulsu


Jest lepiej niż było na początku roku, ale dopóki nie zmienię pracy nadal będę martwić się czy wystarczy mi pieniędzy do wypłaty...

nawiązać lepsze relacje z ludźmi z pracy 


Done!
cały czas wzmacniać swoją motywację do działania i walczyć z odkładaniem obowiązków na ostatnią chwilę


Jestem o wiele lepiej zorganizowana niż dawniej. Działam małymi krokami i coraz rzadziej zostawiam cokolwiek na ostatnią chwilę.

przestać przejmować się naszymi współlokatorami 


Przeprowadziliśmy się! Już nie mam się kim przejmować. To była jedna z najlepszych zmian w tym roku.

raz w miesiącu uczestniczyć w jakimś wydarzeniu kulturalnym

Chodzimy na koncerty nieznanych zespołów, najczęściej darmowe lub po prostu tanie. Ale byliśmy też w teatrze w lipcu, a wcześniej np. w MOCAKu w dniu darmowego wstępu. Staramy się też odwiedzić różne nieznane nam miejsca w Krakowie i okolicach. 

__________________________________________________________

Bilans jest podobny do podsumowania ubiegłego roku - zrealizowałam sporo postanowień, ale te najważniejsze nadal przede mną!!! Nie nastraja to zbyt optymistycznie. Do końca roku na szczęście pozostały jeszcze 4 miesiące, więc jest trochę czas na rozpisanie kolejnych planów i zabranie się do roboty. Priorytetem jest zmiana pracy, zdecydowanie. Albo chociaż zmiana zespołu w ramach mojej obecnej firmy. Moja obecna praca mnie zwyczajnie ogranicza, nie pozwala się rozwijać zawodowo, ani nawet nie pozwala na poza zawodowy rozwój ze względu na niską pensję. No i nie jest pracą w moim zawodzie. Niestety szukanie nowego zajęcia idzie mi źle :/ 

W kolejnym wpisie zamieszczę plan na najbliższe miesiące!