niedziela, 30 listopada 2014

Blog a konsumpcjonizm. Bloger czy copywriter?

Czytam naprawdę wiele blogów. Jestem bardziej czytelniczką blogów niż blogerką ;) Zaglądam do mojej listy na Bloglovin praktycznie codziennie. Rzadko kiedy komentuję wpisy, ale czytelniczką jestem wierną, przywiązuję się do niektórych blogów. 

Ostatnio stwierdziłam, że muszę to ograniczyć. Za każdym razem po godzinie spędzonej na czytaniu blogów mam w głowie nową listę rzeczy, które koniecznie muszę kupić, jak mogłam dotąd bez nich żyć.

I nawet nie mówię w tym momencie o nachalnych reklamach, po prostu na moich ulubionych blogach publikowane są listy ulubieńców tygodnia czy miesiąca, a składają się one głównie z rzeczy materialnych, fajnych gadżetów, kosmetyków, ubrań, które ja też chciałabym mieć! 

Nie jest to wina autorów blogów, to ja chłonę treść, oglądam przepiękne zdjęcia, chcę kupić styl życia, który mi obiecują. Muszę się ogarnąć! W rzeczywistości nie potrzebuję ani jednej z tych rzeczy, na widok których tak bardzo świecą mi się oczy. 

Ciekawe tylko dlaczego tak wiele artykułów w sieci kręci się wokół rzeczy. Ciągle polecamy sobie rzeczy. Wolałabym by polecano mi coś niematerialnego równie często, np. pomysł na spędzenie miłego wieczoru, pomysł na udoskonalenie swojego życia, dobrą książkę (treść, nie piękne wydanie). Chyba muszę przeorganizować moją listę blogów na Bloglovin, czytam nie to, co bym chciała najbardziej. 

Sprawa wygląda jeszcze nie tak źle, jeśli autorzy sami od siebie coś polecają a nie dlatego, że im ktoś za to zapłacił. To się da wyczuć. (znów: przeorganizować listę blogów, które czytam!). Nagle na pięciu blogach widzę post o wystroju wnętrz z linkami do odpowiedniego sklepu. Nagle kilku blogerów pisze, że nie może się obejść bez czekoladowych paluszków danej firmy. Nagle wszyscy używają żelazka tefal. Albo powstają oddzielne posty na dany temat, albo te rzeczy są reklamowane gdzieś tam przy okazji w ulubieńcach. Albo współprace i recenzje produktów, które z tematyką bloga nie mają nic wspólnego... 

Czy to jest bloger czy copywriter?


Ja rozumiem, że na blogach ludzie zarabiają, wcale im tego nie zazdroszczę, nie dlatego to piszę, ale błagam.... czytelnicy nie są idiotami! 


sobota, 29 listopada 2014

Noworodzinne tradycje świąteczne

http://weheartit.com/


Od kilku tygodni mam swoją nową najbliższą rodzinę, jest nią oczywiście mój mąż. Każda rodzina ma swoje własne bożonarodzeniowe tradycje czy nawyki. My też chcemy je mieć! Swoje własne, nie wyniesione z domów rodzinnych!





Mieszkamy razem już kilka lat (po ślubie więc niewiele się zmieniło w naszym życiu), ale nigdy dotąd nie przywiązywaliśmy uwagi do tego jak wspólnie przygotowujemy się do świąt, jak je celebrujemy, przeżywamy. 

Po prostu zwykle dzień przed Wigilią każde z nas jechało do swoich rodziców. Potem zwyczajnie odwiedzaliśmy się w czasie świąt. Nasze krakowskie mieszkanie stało puste przez te kilka dni, a przed świętami nie dekorowaliśmy go w ogóle (bo szkoda na to kasy, skoro święta spędzimy i tak gdzie indziej...). Dotąd zupełnie mi to nie przeszkadzało. Świąteczny nastrój panował w moim rodzinnym domu, a ja po prostu odliczałam dni do wyjazdu z Krakowa. 

Od tego roku będzie inaczej! Nie oznacza to, że nie wyjedziemy na święta do rodziców, ale zwyczajnie zaczniemy wprowadzać świąteczną atmosferę w naszym mieszkaniu i naszych rozmowach jeszcze przed świętami. 

Na pewno będą dekoracje! Będzie prawdziwa choinka, nasza pierwsza rodzinna choinka! :) Będzie pieczenie pierniczków i przedświąteczne porządki w mieszkaniu. 

Chcę w przyszłości opowiadać moim dzieciom jak wyglądały nasze pierwsze wspólne święta - bo tym razem nie rozjedziemy się każde do swoich rodziców, tylko będziemy razem u jednych, a potem u drugich. Kto ubierał choinkę. Kto bardziej nie mógł się doczekać pierwszej gwiazdki. Kto się bardziej wzrusza przy łamaniu się opłatkiem (nigdy dotąd nie mieliśmy okazji złożyć sobie życzeń przy opłatku!). Jakie ozdoby są najstarsze na choince (np. moja mama ma do tej pory muchomorki, które kupiła na pierwsze wspólne święta z tatą - ja też tak chcę!!!). 

Cały czas zastanawiamy się jakie miłe świąteczne tradycje chcielibyśmy mieć w naszej rodzinie (poza porządkami ;))

Na razie postanowiliśmy mieć fajną choinkę w leśnym klimacie (muchomorki, skrzaty itp). Na pewno żywą. Z bloga TEST OF LIFE ściągnęłam pomysł kupowania co roku jednej wyjątkowej bombki i wpisywania na nią kiedy znalazła się w naszym domu (Autorka pisała o tym w ubiegłym roku). Mamy też kilka ozdób choinkowych, które przywieźliśmy z podróży - to też fajna tradycja moim zdaniem. 

Poza dekoracjami, ja chcę abyśmy oboje z R. zawsze w Wigilię ubierali się uroczyście. Może dla Was to jest oczywiste, ale np. mój tata w święta ubiera się elegancko, ale podczas kolacji wigilijnej, którą zwykle spędzamy w domu, siedzi w dresie i żadnymi sposobami nie da się go przekonać żeby założył coś bardziej odpowiedniego :/ 

Fajnie budować coś od początku, mieć wpływ na to, co będzie naszą świąteczną tradycją w przyszłości. Cudowne uczucie! :)

Jak małymi kroczkami przestawiam się na zdrowy styl życia

Pierwszy raz w życiu przeszłam na dietę w wieku 16 lat. Od tej pory cały czas się odchudzam. Efekt jest taki, że obecnie mam 26 lat i ważę 18 kg więcej niż wtedy gdy zaczynałam tę pierwszą dietę. Z roku na rok jestem grubsza, choć wydaje mi się, że odżywiam się całkiem zdrowo. Raz w górę, raz w dół. Raz odpuszczam sobie totalnie i jem ile popadnie, a raz ważę każdy liść sałaty. Rezultatów brak, a ja już mam naprawdę dość odchudzania. 

Jestem zmęczona odchudzaniem, dietami, ćwiczeniami na przymus i wszystkimi chwilami słabości oraz następującymi po nich wyrzutami sumienia. Mam dość. 

Postanowiłam się nie odchudzać lecz małymi kroczkami zmieniać moje nawyki i zacząć prowadzić zdrowy tryb życia. Spadek wagi ma być tylko skutkiem ubocznym. Zaczęłam 1 listopada. W ostatnim tygodniu listopada okropnie się rozchorowałam, co pokrzyżowało moje plany, ale ogólnie bardzo się starałam i jestem z siebie zadowolona. Pierwszy miesiąc moich powolnych zmian nie był bardzo wymagający - nie mogę się przecież zniechęcić. Zobaczcie, jak wyglądał mój plan, może kogoś to zainspiruje do zmian? 

Aha! Nadrzędna zasada jest taka, że nie ma zaczynania od początku po jakiejkolwiek porażce! Po prostu skupiam się na tym aby kolejny dzień, a potem tydzień był lepszy. 

TYDZIEŃ 1

  1. 2 razy wysiadam 3 przystanki przed domem i resztę drogi pokonuję pieszo
  2. 2 razy ćwiczę min. 30 minut
  3. co najmniej raz jem kaszę, co najmniej raz gotuję obiad na parze
  4. piję każdego dnia w pracy 2 zielone herbaty i 3 szklanki wody
  5. nie jem słodyczy przez 7 dni
  6. 3 razy biorę do pracy przygotowany wcześniej obiad
TYDZIEŃ 2

    1. 2 razy wysiadam 3 przystanki przed domem i resztę drogi pokonuję pieszo
    2. 2 razy ćwiczę min. 30 minut
    3. piję każdego dnia w pracy 2 zielone herbaty i 3 szklanki wody
    4. przez 5 dni piję rano wodę z cytryną
    5. 3 razy biorę do pracy po 2 przygotowane wcześniej posiłki (2 śniadanie i obiad)
    6. 7 dni bez słodyczy, alkoholu, napojów gazowanych, soków

    TYDZIEŃ 3 

    1. 3 razy ćwiczę nim. 30 minut
    2. piję każdego dnia w pracy 2 zielone herbaty i 3 szklanki wody
    3. 7 dni bez słodyczy, alkoholu, napojów gazowanych, soków
    4. 4 razy jemy wspólnie z mężem pyszną, zdrową kolację
    5. gotuję 2 nowe, zdrowe dania
    6. co najmniej 3 razy biorę do pracy marchewki lub inne warzywa

    TYDZIEŃ 4

    1. 3 razy ćwiczę nim. 30 minut
    2. co najmniej 3 razy jem kaszę i co najmniej raz gotuję na parze
    3. 4 razy jemy wspólnie z mężem pyszną, zdrową kolację
    4. piję każdego dnia w pracy 2 zielone herbaty i 3 szklanki wody
    5. 7 dni bez słodyczy, alkoholu, napojów gazowanych, soków
    6. jem równo co 3 godziny - minimum przez 4 dni tego bardzo pilnuję

    Jak widać zmiany są bardzo drobne. Ale mimo to, czuję, że jednak zrobiłam coś dla siebie przez ten miesiąc. Wiem doskonale, że postanowienia pt. od dzisiaj zmieniam swoje życie i działam jak w zegarku się u mnie nie sprawdzają, wytrzymuję maksymalnie tydzień z takim reżimem. A ja chcę trwałych zmian w moim stylu życia! 
    Na grudzień przygotowałam trochę bardziej wymagające zadania, ale na razie zobaczę jak mi pójdzie przez pierwszy tydzień grudnia i wtedy ostatecznie zdecyduję na czym chcę się skupić w tym miesiącu i ile zmian wprowadzić. 

    Wszystkie zadania mam cały czas przy sobie, rozpisane w moim organizerze. Zaglądam do nich codziennie i odkreślam każdą wykonaną czynność. 

    Napiszcie są sądzicie o takim podejściu do tematu. Myślicie, że to da jakieś efekty czy jestem dla siebie zbyt pobłażliwa?a

    Autocoaching część 2

    Powracam do Autocoachingu Michała Pasterskiego. 2 lata temu pytanie, które sobie wtedy postawiłam pomogły mi spojrzeć na moje życie z dystansu i zauważyć, że wielu źródeł mojej frustracji jestem w stanie pozbyć się w ciągu kilku tygodni. Zobaczmy jak będzie tym razem.

    Kontekst znajdziecie oczywiście tutaj: Eksperyment #4 – Autocoaching

    1. Czego naprawdę chcę od życia?

    Tak naprawdę to ostatnio nie wiem czego chcę. Wiele z moich dawnych marzeń już zrealizowałam. Pora iść dalej. Ale co jest celem? Niestety ostatnio coraz częściej łapię się na tym, że celem jest życie w dostatku, zarabianie dużych pieniędzy. A to przecież powinno być tylko środkiem! Muszę sobie sporo przemyśleć w tej kwestii. 

    2. Jak bym określiła stan ducha, w którym obecnie w życiu jestem?

    Jestem gotowa na nowe wyzwania i pełna nadziei na przyszłość. Jestem wymagająca wobec siebie, ostatnio coraz bardziej zdyscyplinowana i to mnie bardzo cieszy!

    3. Co jest w moim życiu aktualnie źródłem negatywnych emocji?

    Mój wygląd. 
    Mój upór z jednoczesnym brakiem konsekwencji w niektórych sprawach.


    4. Co mogę zrobić, aby zmienić obecny stan rzeczy?

    Mogę dbać o moje zdrowie, zdrowo się odżywiać i pilnować aby jak najmniej rzeczy wyprowadzało mnie z równowagi. Więcej się śmiać.

    5. Jak chcę, aby wyglądało moje życie za 3 lata od teraz?

    Będę mieć wówczas 29 lat. Chcę mieć własne mieszkanie lub dom, stabilną sytuację zawodową i na tyle dobrą pozycję w pracy żebym mogła pozwolić sobie na przerwę i urodzić dziecko. 

    6. Czego się dziś przydatnego nauczyłam?

    Bardzo wiele zależy od naszego nastawienia do danej sytuacji. 


    7. Co ekscytującego bym zrobiła, gdyby to był ostatni miesiąc mojego życia?

    Całkowicie poświęciłabym się pomaganiu innym ludziom. 


    8. Jak mogę zwiększyć swoje zarobki?

    Mogę dostać awans w przyszłym roku. Aby tego dokonać muszę być bardziej zaangażowana, pracować wydajniej, być bardziej pewną siebie i wyglądać profesjonalnie. Mam na to 6 miesięcy. 


    9. Jak mogę jeszcze bardziej docenić ludzi, którzy są wokół mnie?

    Mój mąż zdecydowanie zasługuje na więcej mojej uwagi i starań. Musimy częściej spędzać wolny czas razem, a nie obok siebie. 


    10. Jaki chcę mieć styl życia? Jak chcę aby wyglądał każdy mój dzień?

    Wstaję wcześnie, z pierwszy dźwiękiem budzika. Przygotowuję się do pracy, muszę dobrze wyglądać. Pracuję na pełnych obrotach. Po pracy zajmuję się gotowaniem zdrowych posiłków, porządkami, relaksuję się, ale nie siedząc przed komputerem. Ćwiczę, spaceruję, dużo rozmawiam z moim mężem. 

    11. Czego nowego jutro spróbuję?

    Pojadę na Targ Bożonarodzeniowy :) 


    12. Jak mogę jeszcze szybciej osiągnąć swoje cele i spełnić swoje marzenia?

    Muszę nadal jeść zgodnie z planem żywieniowym, ale od teraz dokładnie ważąc wszystko, co jem. To znacznie przyspieszy spadek wagi, wpłynie korzystnie na mój wygląd i samopoczucie. 


    13. Co mogę zrobić, aby poprawić dziś swoje samopoczucie?

    Domowe SPA! Zadbam o siebie, zrelaksuję się przy fajnej muzyce, zjem pyszny obiad. 




    sobota, 15 listopada 2014

    Autocoaching - co się zmieniło w ciągu ostatnich dwóch lat?

    Ponad 2 lata temu zainspirowana przez artykuł Michała Pasterskiego (Eksperyment 4 Autoaching) odpowiedziałam bardzo szczerze na zaproponowane w nim pytania. Co jakiś czas wracałam do tego wpisu i myślałam nad tym ile się w nim zmieniło. Dziś możecie się Wy o tym dowiedzieć - komentarz na czerwono. A już wkrótce odpowiem na te pytania ponownie!



    1. Czego naprawdę chcę od życia?


    Pierwsze, co przychodzi mi do głowy: chcę być szczęśliwa. Ale co to znaczy? I czy teraz nie jestem szczęśliwa? 

    Nigdy nie byłam materialistką. Zawsze twierdziłam, że pełnią szczęścia będzie dla mnie odnalezienie miłości. Znalazłam ją! Kocham i jestem kochana od prawie dwóch lat. 

    W chwili obecnej marzę o tym, żeby mój związek rozwijał się tak, jak do tej pory, żebyśmy oboje mieli pasjonującą pracę, żebyśmy nie musieli się martwić czy starczy nam do kolejnej wypłaty (nadal nie uważam, że pieniądze są tym czego chcę od życia, ale przydałaby się chociaż minimalna stabilizacja finansowa), żebyśmy utrzymywali dobre relacje z bliskimi i spełniali swoje pozostałe marzenia. Oprócz tego, chcę być szczupła (od zawsze! jeszcze nigdy w życiu nie byłam szczupła). 


    Osiągnęłam wszystko, co jest napisane powyżej  - oprócz szczupłej sylwetki. Szczęściara ze mnie :) Pora zastanowić się czego dziś chcę od życia. 


    2. Jak bym określiła stan ducha, w którym obecnie w życiu jestem?


    Ogólnie, lubię moje obecne życie. Nie jest monotonne, ciągle pojawiają się nowe wyzwania, jest ok. Natomiast jeśli chodzi o stan mojego ducha w ciągu ostatniego miesiąca - jest beznadziejnie. Nie radzę sobie sama ze sobą. Ciągle obiecuję sobie zmiany i nic nie robię. Odkładam wszystko na później. Jestem na siebie zła. 


    W chwili obecnej czuję się o wiele lepiej niż 2 lata temu!


    3. Co jest w moim życiu aktualnie źródłem negatywnych emocji?


    1) nienapisana magisterka i związany z tym stres

    2) słomiany zapał i odkładanie wszystkiego na potem
    3) nadwaga, która bardzo destrukcyjnie działa na moją psychikę
    4) mój chłopak nie może znaleźć pracy

    Została ta nadwaga... no i od czasu do czasu słomiany zapał.


    4. Co mogę zrobić, aby zmienić obecny stan rzeczy?

    Muszę zmienić nieco mój charakter i przyzwyczajenia. Jestem potwornym leniem. 



    5. Jak chcę, aby wyglądało moje życie za 3 lata od teraz?


    Widzę to tak: jestem szczupłą, zadbaną żoną mojego obecnego chłopaka. Mamy swoje mieszkanko (wynajmujemy tylko we dwójkę, bez żadnych współlokatorów), pracuję w zawodzie, moja praca jest związana z podróżami. Jestem zorganizowaną panią domu, często zapraszamy do nas rodzinę i przyjaciół. 


    Nie jestem szczupła ani zadbana tak jakbym chciała, nie nazwałabym się też zorganizowaną panią domu (jeszcze). Pozostałe cele - zrealizowane!!! :)


    6. Czego się dziś przydatnego nauczyłam?

    Jeśli kiedykolwiek będę miała do napisania jakąś pracę/artykuł, jadę to robić do czytelni. Nie oszukuję się, że w domu uda mi się popracować równie efektywnie.


    7. Co ekscytującego bym zrobiła, gdyby to był ostatni miesiąc mojego życia?


    Wybrałabym się w długą podróż po Azji i więcej czasu poświęciłabym bliskim (jeśli jedno drugiemu nie przeczy ;)


    8. Jak mogę zwiększyć swoje zarobki?


    Muszę być bardziej skupiona w pracy, nie popełniać ŻADNYCH błędów, wówczas dostanę premię. Ambitniej: muszę dokończyć studia i znaleźć lepiej płatną pracę, koniecznie w zawodzie!


    Mam lepiej płatną pracę w zawodzie. 


    9. Jak mogę jeszcze bardziej docenić ludzi, którzy są wokół mnie?

    1) mniej czasu spędzać z kompem, więcej z chłopakiem

    2) wyglądać atrakcyjnie każdego dnia (mój facet coraz częściej widzi mnie w dresie, z nieuczesanymi włosami)
    3) odłożyć pieniądze i kupić rodzicom weekendowy wyjazd do SPA (od dawna o tym myślę)
    4) częściej spotykać się z bratem i przyjaciółką z liceum

    Muszę popracować nad punktem nr 2...


    10. Jaki chcę mieć styl życia? Jak chcę aby wyglądał każdy mój dzień?

    Chcę prowadzić aktywny styl życia! Nie chcę marnować czasu na bzdury, chcę się ciągle rozwijać, lepiej organizować swój czas. Chcę powrócić do zdrowego odżywiania i ćwiczeń (od miesiąca nic nie robię!), chcę częściej uczestniczyć w różnych wydarzeniach kulturalnych (jako wymówkę znalazłam sobie brak kasy, ale chcieć to móc!). Mieć motywację do działania i dobrze organizować sobie czas - to jest najważniejsze!


    Mój dzień ma wyglądać następująco: wstaję wcześnie, jem zdrowe śniadanie, ładnie się ubieram, maluję się (!!!), wychodzę na uczelnię. Po powrocie z zajęć robię szybko obiad, idę do pracy, wracam wieczorem, biegnę na fitness, potem relaksuję się, zajmuję się pielęgnacją ciała lub uczę się. W weekendy zajmuję się domem, wychodzimy do kina, na koncert lub na imprezę, chyba, że mam zjazd na moich studiach podyplomowych, to wtedy nie :) 


    Powiedzmy, że prawie to osiągnęłam. Oczywiście nie jest idealnie, ale jestem zadowolona z poziomu mojej motywacji do działania i tego co robię.


    11. Czego nowego jutro spróbuję?


    Spróbuję jutro całkowicie wyeliminować moje dotychczasowe pożeracze czasu i maksymalnie skupić się na pisaniu magisterki. 


    12. Jak mogę jeszcze szybciej osiągnąć swoje cele i spełnić swoje marzenia?


    Jak najszybciej wrócę do zdrowego odżywiania. Napiszę tą nieszczęsną magisterkę do wtorku. Stworzę dokładny plan działania na najbliższe tygodnie i nie porzucę go po kilku dniach!


    11 i 12 - W końcu napisałam tę magisterkę :)


    13. Co mogę zrobić, aby poprawić dziś swoje samopoczucie?


    Napiszę dziś jeszcze co najmniej stronę magisterki, stworzę dokładny plan działań na najbliższe tygodnie, zjem ostatni kawałek pizzy i zajmę się moim chorym facetem. 



    Pamiętam dokładnie dzień, w którym odpowiadałam sobie na te pytania. Byłam dość frustrowana i niezadowolona z siebie. Jednocześnie wiedziałam dokładnie co powinnam zrobić aby to zmienić. No i krok po kroku zaczęłam wszystko zmieniać i dziś jestem praktycznie w tym miejscu w którym chciałam być. Pora więc ruszyć dalej i ponownie urządzić sobie sesję autocoachingu! :)

    Powrót do organizacji! Czyli wreszcie działam dokładnie tak, jak lubię :)

    Przygotowania do ślubu w ciągu ostatnich kilku miesięcy prawie całkowicie wypełniały mój wolny czas (a nawet część czasu pracy). Opłaciło się, ponieważ ślub i wesele były dla mnie naprawdę cudowne i dziś nie żałuję ani jednej minuty poświęconej na ich organizację. Ale, jak już wiecie, wiele razy miałam dość i nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie będzie "po" i będę miała czas na inne sprawy. 

    Od ponad miesiąca jesteśmy już "po" :) 
    Od razu dodam, że zbyt wiele się w naszym związku nie zmieniło :) Nie wiem dlaczego, ale absolutnie każdy nas o to pyta! 

    Nagle czasu zrobiło się odrobinę więcej. Oczywiście to nie tak, że wcześniej ja każdego dnia spędzałam całe godziny na myśleniu o ślubie! Po prostu moje myśli zajmują teraz inne rzeczy, staram się dobrze organizować swój czas wolny, tak, żeby jak najmniej go tracić na bezczynność lub zastanawianie się co dalej. 

    Oto, czym się zajmuję od miesiąca:
         Zapisałam się na kurs angielskiego. Doszłam do wniosku, że nie dam rady zebrać się w domu do poświęcenia 3 godzin tygodniowo na naukę angielskiego, nie miałabym też możliwości porozmawiać i posłuchać native speakera. Chodzę na kurs angielskiego biznesowego. W pracy radzę sobie z angielskim w tym momencie, ale chcę dostać awans i wówczas zdecydowanie przyda mi się lepsza znajomość tego języka. 

         Skupiam się na pracy (bardziej niż wcześniej). Bardzo chcę dostać awans w przyszłym roku (ewentualnie gdyby to nie wyszło, to zmienię pracę). Na moim obecnym stanowisku już się zbyt wiele nie nauczę, choć cały czas się bardzo staram i robię więcej niż się ode mnie wymaga. Jednocześnie mam na razie nieco za mało wiedzy żeby pracować na wyższym stanowisku... Ale oprócz dawania z siebie 100% w pracy, bardzo się pilnuję żeby o tej pracy nie myśleć w czasie wolnym. Niestety to mi się zdarza coraz częściej. A naprawdę moi przełożeni nie wymagają ode mnie takiego poświęcenia... Ostatnio ustaliłam sobie zakaz sprawdzania służbowej skrzynki pocztowej w czasie wolnym...

         Zainspirowania kilkoma blogami, stworzyłam swój własny organizer :) Do końca roku mam zamiar testować różne jego warianty, żeby od nowego roku ruszyć do działania z idealnym organizerem. Powiem Wam, że on naprawdę działa! Dzięki korzystaniu z organizera jestem bardziej zdyscyplinowana i niesamowicie mnie to cieszy. Jestem zadaniowcem, mam w moim planerze rozpisane zadania dotyczące nauki, czytania, ćwiczeń, urody, dbania o dom - odhaczanie kolejnych wykonanych zadań jest bardzo motywujące. Myślę, że za jakiś czas napiszę więcej o moim organizerze, bo póki co sprawdza się świetnie. 

         Dbam o siebie! W dużej mierze dzięki zadaniom rozpisanym w organizerze udaje mi się regularnie ćwiczyć, pić dużo wody, zajmować się pielęgnacją ciała częściej niż dotąd itd. Ćwiczę 2 razy w tygodniu, kolejne 2 razy wysiadam z tramwaju kilka przystanków wcześniej i resztę drogi pokonuję piechotą. Staram się również zdrowo odżywiać. Nie odchudzam się już (pomimo sporej nadwagi), lecz przestawiam się na zdrowe odżywianie. Chcę aby utrata wagi była tylko skutkiem ubocznym zdrowego stylu życia. Oczywiście ta zmiana dotyczy również mojego męża, który na szczęście jest otwarty na wszelkie eksperymenty kulinarne :) Planuję na przyszły rok wielki projekt, którego celem będzie całkowite pozbycie się niezdrowych potraw z naszego jadłospisu. Obecnie małymi krokami zmieniam nasze niektóre nawyki żywieniowe. 

         Próbuję lepiej zorganizować dbanie o dom. Chcę aby zawsze było w nim czysto i ładnie. Nie jest to proste z wielu różnych powodów (chociażby dlatego, że ciągle okładam sprzątanie na później, ponieważ nasze mieszkanie jest stare, niezbyt ładne i nawet po gruntownych porządkach nie zachwyca :/). Pracuję nad lepszym planem sprzątania i dbania o dom... 
    Kolejną rzeczą, która nie do końca mi na razie wychodzi jest stworzenie idealnej garderoby. To jest dla mnie ekstremalnie trudne! Ubieram się nieciekawie, co tu dużo kryć. Ale też szkoda mi kasy na fajniejsze ubrania... Nie potrafię też znaleźć nic fajnego w ciucholandach... Ta garderoba to będzie dla mnie duże wyzwanie, ale bardzo chcę wyglądać dobrze i jakoś będę musiała sobie z tym poradzić!


    Opisane wyżej punkty to tylko część tego, czym się obecnie zajmuję. Ale wyszedł mi tak długi post, że na tym zakończę. Spodziewajcie się za jakiś czas drugiej części tego wpisu!

    P.S. Powoli obmyślam postanowienia noworoczne :) Wiem, że dla kogoś to może być głupie i infantylne, ale uwielbiam to robić! :)