Nie pisałam tu od marca, to długo nawet jak na mnie. Mam gdzieś zapisanych kilka wpisów, które przez ten czas przygotowałam, ale jakoś po czasie nie widziałam sensu w ich publikowaniu.
Co u mnie? W wielkim skrócie blog odpuściłam sobie przez moją kiepską kondycję psychiczną i fizyczną, która gnębiła mnie od kwietnia do końca maja. Było mnóstwo stresu w pracy, ale wszystko przez moje niedociągnięcia spowodowane, a jakże, lenistwem... Byłam przez ten czas tak rozlazła życiowo, że naprawdę niewiele miałam do powiedzenia w kwestii organizacji. Zjadła mnie rutyna, monotonia i niezadowolenie z siebie. Odżywam powoli od początku czerwca. Przez ten czas:
- dostałam awans w pracy
- przeszłam na dietę oczyszczającą dr Dąbrowskiej (-5 kg jak dotąd)
- dowiedziałam, że nie mamy szans na kredyt w takiej wysokości jakiej potrzebujemy (na mieszkanie)
- zaczęłam stopniowo ogarniać swoją szafę, wstępnie zdefiniowałam swój styl i przygotowałam listę zakupów
Jednym słowem, poza awansem, nic szczególnego się u mnie nie dzieje. Ale jest mi z tym dobrze, ponieważ bardzo potrzebuję skupić się na najważniejszych dla mnie sprawach, nie gonić za nowymi wyzwaniami, marzeniami. Trochę odpocząć od mojej cholernej ambicji.
Wrócę tu wkrótce!